Kolejny odcinek ditdit.fm. Tym razem rozmowa z Chrisem W4ALF, który opowiada o tym jak się nauczył telegfrafii. Swoje doświadczenia zgromadził w książce „Droga do CW” Polecamy lekturę jak i słuchowisko.
Kolejny odcinek ditdit.fm. Tym razem rozmowa z Chrisem W4ALF, który opowiada o tym jak się nauczył telegfrafii. Swoje doświadczenia zgromadził w książce „Droga do CW” Polecamy lekturę jak i słuchowisko.
Ostatnio znalazłem dosyć ciekawy projekt generatora łączności. Strona generuje audio, z którego musimy wyłuskać informacje jak np. imię operatora, QTH czy TRX którego używa. Jako urozmaicenie treningów bardzo polecam !
Poniżej e-mail od naszego serdecznego kolegi Jurka SP3SLU.
„Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników muzyki telegraficznej. Telegrafia jest obecnie wyróżnikiem krótkofalowców na całym świecie. Służby profesjonalne prawie całkowicie zaniechały używania emisji CW ze słuchowym odbiorem. Skuteczność telegrafii w warunkach silnych zakłóceń opiera się na wąskim paśmie zajmowanym (możliwość stosowania filtrów) oraz unikalnych własnościach ludzkiego słuchu i mózgu, działającego jak najlepszy dekoder i DSP. Używanie telegrafii wymaga specyficznych umiejętności i treningu operatorskiego. Jednak nie jest to umiejętność zarezerwowana dla grupy ludzi o wyjątkowych zdolnościach. Sztukę CW może opanować każdy krótkofalowiec, z odrobiną uporu i systematyczności. Zachęcam Koleżanki i Kolegów do nauki i doskonalenia telegrafii. Serwis www.titawa.pl może być doskonałą platformą do gromadzenia i wymiany wiedzy między doświadczonymi jak i początkującymi telegrafistami. Osobiście, w miarę wolnego czasu, służę Koleżankom i Kolegom pomocą metodyczną i konsultacjami w temacie nauki CW.
VY 73 de Jerzy SP3SLU
sp3slu@gmail.com”
Poniżej film ze startu Jurka w zawodach na kluczach sztorcowych.
Niedawno wystartował DitDit podcast. Jak sami autorzy napisali, podcast celebruje telegrafię oraz krótkofalarstwo. Prowadzony jest przez Bruce’a Pea N9WKE. Zaprasza on do rozmów interesujących operatorów , którzy zachęcają kolegów na każdym poziomie zaawansowania do wyjścia w eter, oraz oferują im przydatne wskazówki.
Jednym z pierwszych gości w studio był WG0AT znany ze swego zamiłowania do CW oraz wycieczek górskich. Podcast znajdziecie tutaj : https://www.ditdit.fm/shows/episode-2-steve-galchutt-wg0at
Zapraszam do śledzenia strony www.ditdit.fm
Niezwykła Historia
Wszyscy lubimy słuchać dobrych opowieści związanych z naszym hobby – krótkofalarstwem. Ta, którą zamierzam Wam przekazać jest prawdopodobnie najciekawszą ze wszystkich, jakie słyszałem. Zeszłego lata, gdy przeglądałem swoje radiowe „rupiecie”, zadzwonił do mnie Bob W4… i zaprosił do obejrzenia jego nowego transceivera. Nigdy nie byliśmy z Bobem ekstra bliskimi przyjaciółmi, ale to naprawdę porządny facio. Zwykle o tej porze jest aktywny na 14 MHz, ale z powodu panujących ostatnio silnych zakłóceń, szukał prawdopodobnie kompana do zabicia czasu. Jakieś 20 minut później siedziałem w jego „radio shacku” i oglądając niektóre z jego QSL-ek, marzyłem, aby mój dorobek również oscylował w granicach 300 potwierdzonych krajów z listy DXCC… Kiedy Bob podał zimne napoje i poczęstował mnie tytoniem, w jego oczach pojawił się dziwny błysk:
– Wiesz Doc*, w zeszłym tygodniu pracując na paśmie, doświadczyłem prawdziwego wzruszenia. Zamierzam ci opowiedzieć o zdarzeniu sprzed prawie 25 lat. Jeszcze z nikim nie dzieliłem się tą historią, ale minęło już tak wiele czasu, że nie sądzę, by ktoś teraz wszczął o to raban. Taki młody człowiek jak ty nie może tego pamiętać, ale DX-owanie przed II Wojną Światową wyglądało troszkę inaczej niż dzisiaj. Wielkim osiągnięciem było wtedy zdobycie dyplomu WAZ ( Worked All Zones) i niewielu kolegów mogło się nim poszczycić. Istniało zażarte współzawodnictwo dotyczące „zaliczenia” niektórych stref azjatyckich. Najczęściej udawało mi się pracować z (…) Japonią – JS, teraz ich znaki zwykle zaczynają się na JA. To wszystko zostało brutalnie przerwane przez wojnę, kiedy to ja i wielu innych moich kolegów zaciągnęliśmy się do marynarki. Zanim się obejrzałem, wylądowałem na południowym Pacyfiku, gdzie pod koniec 1942 czy na początku 1943 roku po raz pierwszy poczułem oddech nieprzyjaciela na karku. Natrafiliśmy bowiem na małą wysepkę, którą dzieliło około 8 km od naszego okrętu. Z wyspy tej, której powierzchnia mierzyła niespełna 2,5 km kwadratowych, Japończycy przesyłali meldunki dotyczące ruchu naszych statków w tym rejonie. Uzyskaliśmy informacje, że znajduje się na niej radiostacja obsługiwana przez kilka osób. Skracając tą historię, powiem tylko, że ja i dwóch innych ochotników, udaliśmy się pontonami w kierunku brzegu, żeby rozwalić ten kiosk naszym kolegom z Tokio. Niestety ponton moich towarzyszy zahaczył o rafę i musieli ratować się ucieczką na statek. Byłem wtedy młody, odważniejszy i jak sądzę dużo głupszy niż teraz, wiec postanowiłem sam zrobić rekonesans. Kontynuując akcję, dobiłem do brzegu, i przedzierając się ponad pół kilometra przez dżunglę natrafiłem na wiszący wśród palm kabel linii zasilającej. Wkrótce moim oczom ukazała się mała chatka z urządzeniami radiowymi, które najwyraźniej ktoś właśnie obsługiwał. Wspiąłem się na pobliskie wzgórze, żeby zorientować się lepiej w sytuacji. W środku pomieszczenia znajdował się tylko jeden człowiek, zresztą bardzo niskiego wzrostu, pomyślałem więc że sam świetnie sobie z nim poradzę. Leżąc w trawie przyjąłem dogodną pozycję do ataku i czekałem… Myślę, że upłynęły ze cztery godziny, zanim japoński operator podążył w kierunku pagórka, na którym się czaiłem. Mocno uchwyciłem nóż, będąc gotowy rzucić się na niego z pełnym impetem. Byłem zdecydowany zatopić zimne ostrze stali aż po rękojeść w jego brzuchu. I wtedy przeżyłem największe zaskoczenie w moim życiu. Japończyk trzymał w ręku amerykański miesięcznik krótkofalarski QST. Byłem tym tak oszołomiony, że wstałem, a nóż wypadł mi z ręki. Kilka długich chwil patrzyliśmy na siebie stojąc jak wmurowani. I nagle zupełnie bezwiednie zapytałem:
– Jaki jest twój znak wywoławczy?”
Uśmiechnął się i odpowiedział:
– Jay Too…
Pamiętałem go, mieliśmy dziesiątki łączności na telegrafii w paśmie 20 metrów. Miał na imię Iko. Mówił całkiem nieźle po angielsku, wiec przez dłuższą chwilę ucięliśmy sobie wspaniałą koleżeńską pogawędkę. Wiem, że brzmi to niedorzecznie, ale jak mogłem pozbawić życia kolegę, którego karta QSL wciąż wisiała na ścianie w moim pokoju?! Spędziliśmy fantastyczny czas rozmawiając o DX-owaniu na 14 MHz i popijając wyborne wino z ryżu. W końcu wyjaśniłem koledze, że nie jest bezpieczny na tej wyspie. (…) Iko odparł, że to jego ostatni dzień pobytu w tej bazie, za kilka godzin zabierze go łódź podwodna i jest to koniec ich aktywności radiowej na tej wyspie. Poprosił mnie nawet, bym pomógł mu się spakować i przenieść ekwipunek na brzeg, co uznałem za doskonały pomysł. Poprosiłem go tylko o trochę dynamitu, tak żebym mógł narobić nieco bałaganu „niszcząc” bazę wroga.
Uścisnęliśmy sobie przyjaźnie dłonie wymieniając amatorskie 73!
Reszta historii nie ma w sobie już nic niezwykłego, może tylko to, że za swoją „brawurową” akcję otrzymałem medal…
Kiedy Bob zakończył opowiadanie swojej niezwykłej przygody, podniósł się z fotela nalewając whiskey i nabijając fajkę.
– Widzisz Doc, powiedział, najciekawsze jest to, że w zeszłym tygodniu pracowałem na 20 metrach SSB z japońską stacją i to był właśnie mój przyjaciel Iko. Cieszę się, że wszystko ułożyło się tak szczęśliwie.
Wznieśliśmy szklaneczki i wypiliśmy zdrowie JA1…
Tłumaczenie Krzysztof SQ8LUV, na podstawie artykułu „An Unusual Story” autorstwa Dr J. Michaela Blasi, W4NXD, zamieszczonego w magazynie QST, Grudzień 1967
*Doc – zapewne chodzi nie o imię, lecz o popularny w krajach angielskojęzycznych, żartobliwy skrót tytułu doktora, w tym przypadku Dr J. Michaela Blasi, W4NXD (przypis własny)
Świetny artykuł Karla Fishera DJ5IL o kluczach elektronicznych od początku ich istnienia po dzień dzisiejszy.
http://cq-cq.eu/DJ5IL_rt007.pdf
Proste konstrukcje chyba nigdy się nie znudzą. Trudno powiedzieć dokładnie z jakiego powodu. Może po prostu ponieważ są proste, lub dlatego że mają swe początki w korzeniach naszego hobby. Na co dzień mamy na swoich biurkach wysublimowane TRX-y przepełnione nowymi technologiami po brzegi, DSP stało się już standardem, a salony z wielkim hukiem wita direct sampling. Od czasu do czasu warto jednak sięgnąć po lutownicę i projekt jak ten. Cricket to taka lepsza wersja dość popularnej konstrukcji jaką jest PIXIE. Zaprojektowany przez David-a
Cripe-a NM0S i wypuszczony przez Four State QRP Group. Konstrukcja jest ulepszona, dzięki zastosowaniu mosfetów uzyskano lepszą czułość, kluczowanie oraz mamy do dyspozycji generator podsłuchu. Co ciekawe i na co należy zwrócić uwagę w kicie nie nawiniemy ani jednej cewki co jest duża zaletą ze względu na to iż młodzi konstruktorzy boją się cewek jak ognia (choć nie powinni :)) 0.5W mocy wystarczy by zaliczyć nie jedną łączność przy podniesionych warunkach w paśmie 80m. Jak zwykle ubolewam nad tym samym. Cena dla radioamatorów w SP jest trochę powalająca. 43$ to jakieś 170zł, ale miejmy nadzieję że w końcu i u nas zaczną rodzić się takie pomysły i po Włodku SP5DDJ ktoś w końcu wypełni rynkową lukę.
Niesamowita gratka dla fanów telegrafii, kolekcjonerów kluczy i nie tylko. Za pozwoleniem posiadacza praw autorskich G3OKD można ściągnąć magazyn „Morsum Magnificat”. 89 wydań od roku 1986 po 2004 dostępne w linku poniżej :
http://www.n7cfo.com/tgph/Dwnlds/mm/mm.htm
Mistrzostwo można osiągać w wielu dziedzinach. Tu możecie zobaczyć mistrzostwo operatorki i CW w jednym. Praca stacji TO7A z operatorem UT5UGR.
Jak mawiają sukces ma wielu ojców. Kto stoi za sukcesem Samuela Morse’a, posłuchajcie sami.