Telegraficzne HowTo wg. Macina SP5XMI

157401Tego gościa chyba każdy zna, nie trzeba go przedstawiać. Oto jego sposób na telegrafię z odrobiną przekąsu. Miejmy nadzieję że ciąg dalszy nastąpi.

 

 

 

 

 

WSTĘP

it-s-a-woman-s-war-too-join-the-wavesNajpierw wybacz, że piszę wyłącznie dla rodzaju męskiego. To oczywiście nieprawda, bo
kobiety mogą być równie dobre w telegrafii, co faceci, niekiedy sporo lepsze. Jednak z nieznanego mi bliżej powodu panie są (oględnie mówiąc) niedoreprezentowane w tym hobby, równie rzadkie były w zawodzie związanym z telegrafią. Personel obsługujący część telegraficzną jednej z najważniejszych stacji brzegowych w Europie (mam tu na myśli Scheveningen Radio o znaku PCH) był niemal stuprocentowo męski. Tak samo było w Portishead Radio, Norddeich Radio i innych legendach łączności w czasach, gdy na falach krótkich królowała telegrafia. Dlaczego? Być może część operatorów pochodziła z wojska, część z marynarki handlowej, a życie na statku było historycznie dość ciężkie dla kobiet. Dlatego choćby ze względów historycznych będę pisać w rodzaju męskim. Swoista licentia poetica.

Panie, czujcie się zaproszone do lektury i korzystania. Panowie także.

CEL

Motto: Do celu wiedzie wiele dróg. Najpierw musisz określić cel, potem drogę.Pierwsze kroki są jednak takie same.

Każda nauka powinna mieć swój cel, dlatego powinieneś go ustalić na samym początku. Celem nauki telegrafii może być:

– udział w zawodach krótkofalarskich,

– udział w zawodach szybkiej telegrafii (nie trzeba być krótkofalowcem, chociaż wielu z uczestników ma znak i rzeczywiście słychać ich na pasmach),

– własna radość z nauczenia się czegoś nowego,

– chęć prowadzenia normalnych rozmów tak samo, jak na fonii,

– chęć przekazywania telegramów z zapisem do komputera,

– chęć wykorzystania przewagi technologicznej, jaką daje ta najstarsza emisja,

– chęć odbierania wiadomości SMS z telefonu bez wyciągania go z kieszeni,

– chęć zaimponowania komuś, że się umie coś, czego on nie da rady się szybko nauczyć*),

– udowodnienie sobie, że mimo wszelkich przeciwności – SIĘ DA,

– telegrafia jest elementem naszego dziedzictwa kulturowego, nawet jeśli o tym jeszcze nie zadecydowało UNESCO **),

– dwieście czterdzieści dziewięć ***) innych powodów, które nie mieszczą się w powyższych przykładach.

O tych celach wspominam, ponieważ do każdego z nich wiedzie nieco inna droga. Chociaż początek jest taki sam, gdy już opanujesz podstawy, trzeba będzie wybrać tę, która cię do celu doprowadzi. W moim przypadku celem była swobodna rozmowa otwartym tekstem w języku angielskim i polskim, w tempie właściwym dla profesjonalnej komunikacji. Dodatkowo cel poboczny – umiejętność zapisu telegramów tak, jak to robili radiooficerowie na statkach jeszcze czterdzieści lat temu. Jeśli twoim celem jest udział w zawodach, to dobrze. Osiągniesz go. To cel dobry dla ciebie, ale niekoniecznie był dobry dla mnie. Jeśli wybrałeś cel, trzeba będzie znaleźć do niego drogę.

Droga jednokierunkowa

morse-code-expert-featuredNiektóre drogi mają to do siebie, że są jednokierunkowe – a to znaczy, że jeśli włożyłeś sporo pracy w osiągnięcie celu, to zmiana celu na inny będzie wymagała pewnego wysiłku. Jeśli ćwiczysz pod kątem zapisu pięcioznakowych losowych grup, a później zmienisz zdanie i będziesz chciał rozmawiać normalnym tekstem, niezbędne umiejętności odbioru i rozumienia wyrazów będziesz musiał sobie wyrobić ponownie.

Masz dwoje uszu i jedną gębę

Jak w każdej drodze, odcinki pokonuje się w odpowiedniej kolejności, dlatego najpierw będziesz musiał nauczyć się odbioru, a potem dopiero zaczniesz nadawać. Dlaczego? Bo będziesz słyszał własne błędy. Uwierz mi na słowo, na początku to jest cholernie denerwujące. Odbioru nauczysz się w sposób, dzięki któremu sam sobie udowadniasz, że to umiesz, bo właśnie to zrobiłeś i dla wszelkiej pewności możesz powtórzyć (z identycznym efektem – odbierasz!). Uwierz mi – będziesz to sprawdzać, czy aby na pewno nie zapomniałeś. Gdy wtedy zaczniesz nadawać, to szlag cię będzie trafiał, bo nie potrafisz nadawać w takim tempie, jak odbierasz. To jest normalne i ciebie też to czeka. Dość szybko jednak nauczysz się nadawać w dostatecznym tempie, by ćwiczyć to dalej. Tego etapu nie da się przeskoczyć, bo najpierw musisz wiedzieć jak nadaje się każdy znak, a potem dopiero uczyć się nadawania. Być może jest inna droga, ale ja jej nie znam. Dlatego najpierw słuchaj, a potem gadaj – to znaczy nadawaj.

Ab ovo

3Początki są takie same. Nikt nie mówi, że to będzie szybkie. Mogę jednak powiedzieć, że przy minimalnym, ale nadzwyczaj systematycznym ćwiczeniu, to jest proste. Mnie pomogło słuchanie krótkich lekcji codziennie w drodze do pracy oraz wieczorne ćwiczenia z programem komputerowym. Teraz słucham sobie powieści przerobionych na telegrafię w coraz szybszym tempie. Czy umiem telegrafię? Powiedzmy, że pewne początki mam za sobą. Gdy koledzy (i koleżanka!) z kółeczka szybkich rozmów odrobinę zwolnią swoje tempo, rozumiem, co nadają.

*) ogólnie słaby argument, ale jeśli ktoś ma taką potrzebę, to telegrafia jest dobrym wyborem. Tego nikt nie da rady nauczyć się w tydzień. Tylko skąd ta druga osoba będzie mogła się przekonać, że ty to naprawdę umiesz? Ten dylemat ma prawie sto lat i był jednym z powodów porażki komercyjnej telegrafii w dobie transmisji dalekopisowej.

**) ale jest nim radiostacja Varberg zlokalizowana w Grimeton w Szwecji. Ma znak SAQ i do dziś nadaje od czasu do czasu. Jest to radiostacja, która nadaje wyłącznie telegrafią.

 

***) dlaczego tyle? Bo tak!

——————————————————

BŁĘDNA DROGA DONIKĄD

Motto: Harcerzom co harcerskie, wojsku co wojskowe, a krótkofalowcom – telegrafia.

Każda metoda ma swoje cechy charakterystyczne. Wyróżniamy metodę harcerską, w której do zapamiętania kombinacji kropek i kresek stosuje się różne wierszyki itp. Konia z rzędem temu, kto potrafi zamienić podczas odbioru znaki na brzmienie takich wierszyków, a potem na literę w tempie właściwym dla normalnej nauki. Później ma to jedynie sens wtedy, gdy powoli nadajemy diabelnie niewygodną latarką. Ty jednak chcesz nauczyć się telegrafii do użycia przez radio, a tam odbiera się ją na słuch, i to znacznie szybciej. Metoda harcerska zatem odpada. Z całym szacunkiem dla harcerzy – u nich celem jest sama nauka i możliwość jej wykorzystania w harcerskich zadaniach.

Metoda wojskowa zakłada negatywną motywację. Jeśli nie nauczysz się bezbłędnie do … (tutaj jakaś data), to zapomnij o przepustce i dodatkowo 20km marszobiegu w pełnym rynsztunku. O tym, że metoda ta jest do kitu, powie każdy psycholog specjalizujący się w edukacji. Dobitnie przekonali się ci, którzy mogli skorzystać z nowoczesnych zdobyczy psychologii i techniki. Niestety opór materii byłych trepów (mimo całego ich doświadczenia) jest bardzo silny. Nie można jednak ich słuchać, bo oni (i ich wychowankowie) telegrafię już umieją. Ty jeszcze nie.

Dam inne porównanie – kiedyś szkolenie pilota samolotów do najwyższej licencji ATPL zajmowało ponad pięć lat. Dziś szkolenie from zero to hero (czyli kompletne kursy prowadzone przez szkoły dla linii takich jak Lufthansa i Swiss), zakończone państwowym egzaminem (jeden z najtrudniejszych egzaminów w ogóle) trwa dwa lata i jest mniej obciążające psychicznie niż kiedyś. Wszystko dzięki zdobyczom psychologii i neurologii oraz lepszym metodom szkolenia, uwzględniającym motywację i technikę zdobywania wiedzy. Dlaczego zatem nie skorzystać ze zdobyczy nowoczesnej nauki?

Proponuję zatem odłożyć klucz sztorcowy od RBMki na półkę, a wykładowcę w przesiąkniętej potem sali wykładowej szkoły łączności w Zegrzu*) odesłać na zasłużoną emeryturę. Motywacja musi być inna. To TY się uczysz i robisz to dla siebie. Uważam, że najlepszą motywacją jest udowodnienie sobie, że się to potrafi. Krok za krokiem. Ani się obejrzysz, jak będziesz umiał cały alfabet, i to od razu w fajnym tempie.

Dlatego od teraz przyjmujesz następujące istotne założenia:

– dla ciebie liczy się tylko cel nauki, bo tam podążasz,

– wybierasz metodę (i parametry, ale o nich potem), która cię będzie najmniej stresować,

– nikt od ciebie nie wymaga teraz stuprocentowej dokładności, wprost przeciwnie. Niewielkie błędy będą istotą każdego etapu nauki,

– do nauki używasz wyłącznie sygnałów wytworzonych przez komputer. Komputer nadaje z komputerową precyzją i nigdy się nie nudzi,

– nauka trwa długo i odbywa się małymi krokami **), a zatem niech to cię nie denerwuje,

– uczysz się ty, a zatem sam zmierzysz się z własnymi przeciwnościami,

– telegrafia jest dźwiękiem i od dziś zapominasz o kropkach i kreskach. Są tylko dźwięki, inne dla każdego znaku. Jest ich mniej niż pięćdziesiąt (26 liter, 10 cyfr, pięć podstawowych znaków pisarskich, cztery znaki specjalne). To naprawdę da się ogarnąć.

– tak naprawdę najlepiej by było, gdybyś w ogóle nie wiedział, że telegrafia to jakiś zapis liter. Niestety to już wiesz.

– jeśli czytałeś The Art and Skill of Radio Telegraphy, to zauważysz, że to, co piszę ma wiele wspólnego z tamtym poradnikiem. Bo oni naprawdę mają rację, tylko niepotrzebnie piszą to samo w stylu amerykańskich poradników. Jeśli nie przeczytałeś – to przeczytaj. Ostrzegam jednak, że będzie to długa lektura.

*) Mała informacja osobista – w rodzinie mam absolwenta tej szkoły łączności, który pracowicie uczył się tam titawy. Przemilczę obciążenia psychiczne związane z tą bardzo szczególną jednostką wojskową. Do dziś się z tego powodu denerwuje, dlatego łączności na telegrafii z tamtych okolic prowadzę wyłącznie w słuchawkach. Po części dlatego, że odbieram rozmowy bez zapisu w takim tempie, o którym on mógłby jedynie pomarzyć. Bo miał inny cel nauki i inną motywację.

**) gdy jednak podsumujesz czas na osiągnięcie celu, to okaże się, że zaprezentowane tutaj podejście jest jednym z najszybszych.
—-

Marcin

Ten wpis został opublikowany w kategorii Od czego zacząć. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *